W dniach 7- 8 października nasza klasa 2b wybrała się razem z wychowawczynią p. Agnieszką Magoń i s. Moniką Duc na wycieczkę w Bieszczady. Pierwszego dnia podekscytowani uczniowie zaczęli się zbierać w szkole już po godzinie 6, a o 7:00 w pełnym składzie zapakowaliśmy się do „mikro-busa” i wyruszyliśmy w góry. Od Leska towarzyszyła nam pani przewodnik, a po drodze wstąpiliśmy do Słodkiego Domku oraz mieliśmy okazję zobaczyć wnętrze pięknej cerkwi. Następnie z Przełęczy Wyżnej ruszyliśmy na Połoninę Wetlińską, w między czasie zajadając się orzeszkami rozweselającymi. Wejściu na górę, które niektórych kosztowało nie lada wysiłek, towarzyszyły radosne sesje zdjęciowe, zjadanie wszelakiego dostępnego prowiantu, zakup gorącej czekolady w schronisku „Puchatek” oraz spędzanie wolnego czasu na rozmowach. Po zejściu spowrotem w dół naszym busem, przy rytmach disco polo udaliśmy się do Ośrodka w Smerku Dolnym. Zakwaterowaliśmy się wszyscy w pokojach, zjedliśmy obiado-kolację i rozpoczęliśmy przygotowania do ogniska, przy którym spędziliśmy wieczór, grając w skojarzenia, jedząc przy tym kiełbasę i pieczony chleb.
W dniu drugim, już od rana ruszyliśmy z realizacją wszystkich planów. Po śniadaniu, szybkim wyjściu do sklepu i dokładnym sprzątnięciu pokojów, zostaliśmy zostawieni przez pana kierowcę prawie w środku lasu, gdzie zapoczątkowaliśmy trasę porannego spaceru. Przewietrzyliśmy się, pooddychaliśmy górskim powietrzem po raz ostatni i… wygraliśmy wizytę w McDonaldzie. Kolejnym punktem trasy był przejazd do Polańczyka. W czasie wolnym wszyscy robili wszystko, co tylko było można, nie tracąc ani minuty. O 10:00 czekał nas rejs statkiem TRAMP po Jeziorze Solińskim, podczas którego podziwialiśmy niezwykłe widoki naokoło, a Siostra Monika śpiewała marynarskie piosenki. Potem pojechaliśmy na obiad do restauracji, po którym przespacerowaliśmy się do miejsca kolejnej atrakcji. Większość uczniów i opiekunowie skorzystali z możliwości zjazdu na linie na drugi brzeg malowniczej zatoki. Po tyrolce przyszedł czas na obiecaną wizytę w McDonaldzie, a w końcu powrót do domu, gdzie zjawiliśmy się około godziny 20.